niedziela, 21 września 2014

Rencenzja książki: Stanisław Lem - "Solaris"

Okładka książki
Stanisława Lema "Solaris"
      Nie czytam dla zabicia czas, czytam, bo lubię. Od czasu do czasu będę dzielił się spostrzeżeniami na temat książek, które trafiły w moje ręce. Na początek klasyka gatunku SF Stanisława Lema, autora którego moim zdaniem można albo bezgranicznie kochać, albo nienawidzić, "Solaris"...

     Przyznam, że sięgnąłem po książkę, gdyż trafił w moje ręce film z 2002 roku (zwiastun na dole wpisu), ekranizacja powieści Lema. Postanowiłem najpierw zmierzyć się z wersją papierową, zanim porównam ją z ekranizacją powieści. Ponieważ dużo jest na portalu lubimycztac.pl chwalebnych opinii, które mogą zachęcić do przeczytania książki, postanowiłem skupić się bardziej na filmie. I tutaj bez niespodzianek, film jest jedynie marną namiastką tego, co nas czeka gdy zdobędziemy się na przeczytanie książki, która wypada o wiele korzystniej.

     Po oglądnięciu Solaris w hollywoodzkim wydaniu za nic na świecie nie skłoniło bym mnie do przeczytania książki. Właściwie brak choć minimalnego zagłębienia w temat obcego oceanu. Mam wrażenie, że reżyser skupia się głównie na wątku relacji między Kevinem a jego byłą partnerką. Stacja wygląda jak świeżo wyjęta z maszyny produkcyjnej. Więc zadam pytanie... Kto tam sprząta? W powieści widzimy stację, którą możemy porównać z bazami podziemnymi w Fallout 3, kto zetknął się z grą potrafi wyobrazić sobie panującą tam atmosferą. Lem doskonale opisuje bałagan panujący na stacji, na filmie panuję idealny porządek, choć starałem się wyczuć klimat z powieści Lema, nie mogłem. Bardzo szybko zagrana scena w której Kelvin wysyła na orbitę swoją ukochaną, czyli w przysłowiowy "kosmos"(tak łatwo można się pozbyć dziewczyny), a przecież z tego można by było zrobić scenę godną Oscara!!

     Nie chcę zniechęcić do oglądnięcia filmu, uważam, że warto było. Jednak nie należy się spodziewać za wiele.

     Co do książki to Lem poprzez wprowadzenia tak wielu szczegółów dot. samego "obcego" i historii jego badania, napisał tak wciągający thriller, że nie sposób się było oderwać. Były momenty gorsze, jednak są one niczym w porównaniu z całością.


1 komentarz:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń